piątek, 29 stycznia 2010

Mała próbka moich umiejętności florystycznych:)



Miałam przyjemność stworzyć oprawę kwiatową ślubu mojej bliskiej koleżanki. Jej prośba bardzo mnie ucieszyła, bo byłam wtedy na urlopie macierzyńskim i powoli zaczynałam tęsknić za pracą, tym bardziej, że uszczęśliwianie ludzi daje wiele satysfakcji.
Dodatkowo mogłam się oderwać od monotonii dnia codziennego- "młode" mamy dobrze wiedzą co mam na myśli;)



Kościół w Solcy jest ładny, ale bogato zdobiony, więc dekoracja nie mogła być przesadzona, a przede wszystkim zbyt słodka. Utrzymana w kolorystyce bieli i zieleni nawiązywała do bukietu ślubnego. Podstawę stanowiły białe i zielone chryzantemy gałązkowe, dzwonek irlandzki, róże i gigantyczne anturium z czerwonym zabarwieniem jako punkt centralny kompozycji. W konstrukcji pomocne były pędy rdestu, które świetnie się sprawdziły już w czasie wcześniejszych projektów(m.in. na ślubie siostry Panny Młodej), a także wierzby mandżurskiej, na której osiadły pióra z anielskich skrzydeł...






Jesienny charakter uroczystości podkreślały rozrzucone liście klonu, delikatnie oświetlane blaskiem świec.


Wg życzenia Panny Młodej wiązanka miała być skromna i klasyczna, beż udziwnień.
Zdecydowałyśmy się na kremowe, niemalże białe róże, białe frezje,
a dla przełamania i ożywienia owocostany dziurawca.
Efektu dopełniają liście salalu, plumosus i drobna gipsówka.
By podkreślić smukłość sylwetki Panny Młodej dodany został "ogon" z niedźwiedziej trawy, na którą gdzieniegdzie zostały nanizane bordowe perełki, nawiązujące do dziurawca.


bukiecik świadkowej i butonierka świadka



bukiet Panny Młodej i butonierka Pana Młodego
tymczasowo na swetrze mojego ślubnego;)
























czwartek, 21 stycznia 2010

Jak to się zaczęło




Moja przygoda z kolczykami rozpoczęła się dzięki Kasi ze szkolnej ławy. Obie mamy fioła na punkcie szali i kolczyków. Biednych studentek nie było stać na jedno i drugie, a ciągłe wybory były straszne, wiec zaczęłyśmy same robić kolczyki, tzn. najpierw zaczęła Kasia, a ja poszłam w jej ślady. Jest naprawdę świetna, sami możecie się przekonać http://www.dziuraweuszy.pl/ , a dzięki jej uprzejmości moje kolczyki też znalazły swoje miejsce w wirtualnej przestrzeni.




ps. Uwielbiam nazwy jej kolczyków ( jednak do czegoś przydały się nasze studia;)

A od niedawna zaczął sie nowy rozdział w mojej "twórczości"






wtorek, 19 stycznia 2010

Jeszcze nieco świątecznie



Miałam wielkie plany związane z dekoracjami świątecznymi, ale niestety niewiele mi się udało zrealizować. Zrobiłam "niżej" wymienione w poprzednim poście świeczniki, które trafiły do rodziców i jeszcze dwa inne, które znalazły się pod choinkami bliskich mi osób( niestety zapomniałam je sfotografować), ale został mi ten uroczy mikołajowo- bałwanowy komplet, z którym trudno było mi się rozstać:)


No i jeszcze ten stonowany świecznik, w którego wzorze zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Nic nie szkodzi, że nie znalazł nowego domu, bo miałam plan, by dorobić do niego "rodzeństwo", ale zbrakło mi czasu. Ten czas naprawdę nie zna umiaru:)

poniedziałek, 18 stycznia 2010

Szkoda, że już się skończyły święta. Co roku wyczekane, utęsknione, wolno przychodzą, szybko mijają, a ja, jak zwykle z tyloma rzeczami nie zdążyłam. No cóż, czas najwyższy zaakceptować moje opóźnienie w sprawach dekoracji, bo prezentów to nie dotyczy:) Myślę o nich cały rok, bo lubię je wybierać i dopasowywać do obdarowanej nim osoby, nigdy nie kupuję impulsywnie, bo z reguły później nie jestem zadowolona.
Od niedawna zajęłam się dekoupagem. Wielka zasługa w tym siostry mojego męża, która jest w tym naprawdę świetna http://nicnierobienie.blogspot.com/ . Aż dziw mnie bierze, że do tej pory nie spróbowałam, ale sami wiecie, że doba jest za krótka. Uczę się na małych formach, czyli kolczykach, ale również fajnie mi idzie praca ze świecznikami i bransoletkami, które dają mi wiele radości i satysfakcji.
Mam nadzieję, że ten Nowy Rok, będzie obfitował w same radosne chwile- tego życzę sobie i Wam :)

piątek, 15 stycznia 2010


Od zawsze lubię biżuterię. Może mam to po babci, która lubiła "świecidełka", a może to po prostu moja srocza natura, co nie znaczy, że podoba mi się tylko to co się świeci. Wręcz przeciwnie, lubię prostotę, surowe drewno, czyste kolory, ale czasami nachodzi mnie chęć na odrobinę romantyki, motylki, kwiatki, ptaszki, a nawet aniołki. Uwielbiam klimaty Almodovara i wtedy to nawet mam chęć na Madonny- ukwiecone, umajone, na granicy kiczu:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...